Twoja stara
Z powodu stale poszerzającej się chęci tworzenia i coraz większej ilości dzieł nie będących opowiadaniami, postanowiłem założyć nowy wątek.Proszę o liczne komentarze dla utworów jakie się w nim pojawią,z góry dzięki. ;P
Offline
Master of Puppets
Za górami, za lasami, Dżak i Mortimer bawią się karabinami,
Strzelają do siebie, udają zombiali a Tołny i Majk rzucają granatami,
Nagle słyszą, wilk sobie wyje, potrząsło krzakami, zawołał Mortimer,
I co teraz, wypiszczał Dżak, z przerażenia schował głowę w piach,
Wilki, pracują w grupie, każdy to wie, watachy ja nie widze, mówi Tołny do siebie,
Więc napewno to nie wilki, bracia moi kochani, bo przeca gdyby to wilki to koniec z nami,
Okazało się jednak, że wilki to nie były, tylko Milewa ich kumpel wpadł do wielkiej dziury,
Szukał wyjścia, darł się w niebiosy, aż wyjęczał wilka, straszne głosy,
Śmiech ogarnął całą czwórkę, to tylko Milewa i jego krzyki durne,
Wszyscy spokojnie odetchnęli wspólnie, aż nagle Mortimer zawył cudnie,
Wszyscy co sił lecieli do niego, Tołny z granatem, Dżak z karabinem a Majk bez niczego,
Biegną co sił, ile dała im natura, lecz zapomnieli że przed Mrotimerem też była dziura,
Wielka, czarna jak dupa czarnoskóra, duża i mhrooczna, strasznie ponura,
Jednym słowem, O KURWA! rykneli, niczym 3 klocki do dziury wlecieli,
I tak Mortimer zdziwiony nie lada, skierował do kumpli te słowa: to był tylko katar,
Kichnąłem sobie bo to jakby normalne, jak się łazi po lasku bez kurtki i skarpet,
Zaraz... chwileczke... skarpetki to ja miałem, ale i tak katarek przez was dostałem,
Mortimer niechcący spowodował to nieszczęście, w którym Dżak, Tołny i Majk utkneli prawie bezszelestnie,
Można by rzec że mają kompleksa, Tołny, Majk, Dżak i Milewa,
Wszyscy po pachy leżą w gnoju, tylko Mortimer i jego katar pocą się na słońcu,
Wszyscy myślą, jak tu gnoja udupić, przecież my w bajoru a go trza też ubrudzić,
Na trzy, cztery wycelowali gnojem w Mortimera, Tołny przelobował, Dżak nie dorzucił a Majk nie miał cela,
Zaśmiał się szyderczo Mortimer ze swych ziomków, pękał ze śmiechu, wyzywał od matołków,
Wszyscy mieli go dość za jego zniewage, aż nagle trafił go piorun i głos z nieba: To masz za niewiare!
Ostatnio edytowany przez Kirk_Hammett (2008-10-02 06:48:33)
Offline
Ha! Zaskakujące zaskoczenie
Znaczy się, zakończenie ^^
Ostatnio edytowany przez Shayn (2008-09-30 19:36:03)
Offline
A było to pewnego
Dnia roku Pańskiego
Gdy cała klasa
Narobiła "hałasa"
Nędza z Dominem
Uchleli się winem
Toudi zatabaczył
Maciek wódkę zasmaczył
Tambi gdzieś z Rudą
Wybyły do Celta
Nie wieje nam nudą
Bo otóż rzecz wielka
Przyszła Malina
Jak ten w ciemię bity
Niezapomniana jej mina
Dostała zaszczyty
Butam jej sprzedał
Mort w nerę walnął
Tony się zaśmiał
I z krzesła ją palnął
Krew jeno sikła
Jak ze rżniętego prosiaka (bez skojarzeń)
Baba ino kwikła
Piękna rzecz taka
Wtem wszedł generał
Nasz były wu-efista
Trochę pogderał
Miał minę Meffista
Potem wyszczerzył
Kły ironicznie
Między nas podzielił
Wizje psychiczne
Zgodnieśmy ustalili
Że wielką zasługę
Byśmy szkole uczynili
Wieszając tę sukę
Konopne się liny
Na lampie oplątały
I już zewłoki Maliny
Sążeń nad gruntem dyndały
Jak prądem rażona
Się potrzepała
Trochę... obrażona?
Córka pedała!
Zamarła wreszcie
Na lampie ulicznej
Ludzie się cieszcie
Wcale panicznie
Oto święto nastało
Powiem wam szczerze
Ależ nam się udało
Jak na spacerze
Nam się to wszystko
Bardzo opłaciło
Nie został bez zysku
I pomysłodawcy obrodziło
Pan Szymczak na dyra
Jegośmy chcieli
Miast na lekcje - do wyra
Śmy polecieli
I tak się kończy
Nasza śliczna bajeczka
Za mną list gończy
A ustach fajeczka
Bywajcie czytacy
Co ten tekst śledzicie
Dam jak na tacy
Nowy spisany wyśmienicie...
// Taka sobie miła wizja, na lepsze "jutro"... Tomir się ucieszy xD //
Offline